|
OPOWIEŚĆ PIELGRZYMA czyli AUTOBIOGRAFIA (Dzieje Ojca Ignacego spisane po raz pierwszy przez o. Luisa Gonsalvesa da Camara, który je słyszał z ust samego Ojca)
Manresa (marzec 1522 - luty 1523)
Udręki ducha
19. W Manresie codziennie chodził żebrać. Nie jadał mięsa, ani nie pijał wina, chociaż mu je dawano. W niedzielę nie pościł, a jeśli otrzymał trochę wina, pił je. A ponieważ stosując się do mody swych czasów zwracał dawniej wiele uwagi na pielęgnację włosów, a były one bardzo piękne, postanowił teraz pozwolić im róść zgodnie z naturą, nie czesząc ich ani nie strzygąc, ani też wcale nie nakrywając głowy zarówno w dzień, jak i w nocy. Dla tej samej racji pozwolił róść paznokciom u rąk i u nóg, ponieważ dawniej zbyt się o to troszczył.
Podczas pobytu w tym szpitalu zdarzyło mu się wiele razy widzieć za dnia w powietrzu tuz obok siebie pewne zjawisko, które dawało mu wiele pociechy, było bowiem nadzwyczaj piękne. Nie rozpoznawał dobrze, co to jest, ale w pewien sposób wydawało mu się, że ma kształt węża z wielka ilością punktów błyszczących jakby oczy, chociaż nie były to oczy, Widok tej rzeczy sprawiał mu wiele przyjemności i pociechy. Im więcej razy ją widział, tym bardziej wzrastała jego pociecha, a kiedy znów ta rzecz znikała, doznawał z tego powodu przykrości.
20. Aż do tego czasu trwał jakby w jednym i tym samym wewnętrznym stanie wielkiej i niezmiennej radości, nie mając jednak żadnej znajomości rzeczy wewnętrznych i duchowych. W czasie kiedy trwało to widzenie, albo krótko przed tym, zanim się zaczęło, trwało ono bowiem przez wiele dni, nachodziła go myśl uparta, która go dręczyła, przedstawiając mu trudności jego [obecnego] życia. Było to tak, jakby mu ktoś mówił w duszy: “Jak będziesz mógł znosić takie życie przez 70 lat, które masz przeżyć?” Ale on czując, że ta myśl pochodzi od nieprzyjaciela, odpowiadał na nią wewnętrznie z wielka mocą: “O nędzniku! Czy możesz mi obiecać choćby jedna godzinę życia?” I tak zwyciężał tę pokusę i odzyskał spokój. To była pierwsza pokusa, która nań przyszła po tym, co się wyżej rzekło. A stało się to wtedy, kiedy wchodził do kościoła, gdzie codziennie słuchał mszy konwentualnej, nieszporów i komplety, Wszystkie nabożeństwa były śpiewane i znajdował w nich wiele pociechy. Podczas mszy św. Czytał zazwyczaj Mękę Pańską. I tak żył wciąż w tym samym równym stanie ducha.
21. Ale wnet po wyżej wspomnianej pokusie zaczął doznawać w duszy wielkich zmian. Raz odczuwał w sobie taka jałowość, że nie znajdował smaku w modlitwach chórowych, ani w słuchaniu mszy św., ani w żadnej innej modlitwie, jakiej się oddawał. Kiedy indziej znowu działo się z nim coś wręcz przeciwnego i to tak nagle, iż zdawało mu się, że ktoś zdejmował z niego smutek i oschłość, jak się zdejmuje człowiekowi płaszcz z ramion. Zaczął się więc niepokoić tymi zmiennymi stanami, których nigdy przedtem nie doświadczył. Pytał zatem sam siebie: A cóż to jest za nowy rodzaj życia, jaki teraz rozpoczynamy?...
W tym okresie rozmawiał kilkakrotnie z osobami duchownymi, które mu okazywały zaufanie i pragnęły z nim przestawać. Bo aczkolwiek nie miał żadnej znajomości rzeczy duchownych, to jednak w swoim sposobie omówienia przejawiał wiele zapału i wiele dobrej woli do postępowania wciąż naprzód w służbie Bożej. Była wtedy w Manresie pewna niewiasta w podeszłym wieku, która od dawna służyła Bogu i była z tego powodu dobrze znana w różnych stronach Hiszpanii. Nawet Król Katolicki wezwał ja raz do siebie, aby jej się zwierzyć z pewnych rzeczy. Otóż niewiasta owa rozmawiając raz z tym nowym żołnierzem Chrystusa tak się do niego odezwała: “Oby się spodobało Panu mojemu, Jezusowi Chrystusowi, żeby ci się zechciał pewnego dnia objawić”. A on biorąc dosłownie tę jej wypowiedź przeraził się bardzo: “Jak to, (zawołał), Jezus Chrystus miałby się właśnie mnie objawić?” Nadal trzymał się stale swoich zwykłych praktyk pobożnych - spowiedzi i Komunii św. w każda niedzielę.
(numery 22-27 znajdują się w dziale "walka duchowa" - "skrupuły w doświadczeniu św. Ignacego") powrót
|
|