Ratowac relacje - kazanie na 27 niedziele zwykla Gliwice 2015
plik: 3.6 MB
Stanę w Bożej obecności. Wprowadzenie 1: Znajduję się pośród znajomych i wychodzi drażliwy temat. Różnica zdań mówiących i słuchaczy. Kłótnie. Przekrzykiwanie. Bez argumentów. Do czego dochodzimy? Do redukcji. Usiądę spokojnie i posłucham Jezusa. Wprowadzenie 2: prosić o łaskę prawdziwej wolności, o odkrycie daru bycia dzieckiem Bożym.
Na początek przeczytam tekst ewangelii: Mk 10,2-16
Faryzeusze przystąpili do Jezusa i chcąc Go wystawić na próbę, pytali Go, czy wolno mężowi oddalić żonę. Odpowiadając zapytał ich: Co wam nakazał Mojżesz? Oni rzekli: Mojżesz pozwolił napisać list rozwodowy i oddalić. Wówczas Jezus rzekł do nich: Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych napisał wam to przykazanie. Lecz na początku stworzenia Bóg stworzył ich jako mężczyznę i kobietę: dlatego opuści człowiek ojca swego i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela! W domu uczniowie raz jeszcze pytali Go o to. Powiedział im: Kto oddala żonę swoją, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo względem niej. I jeśli żona opuści swego męża, a wyjdzie za innego, popełnia cudzołóstwo. Przynosili Mu również dzieci, żeby ich dotknął; lecz uczniowie szorstko zabraniali im tego. A Jezus, widząc to, oburzył się i rzekł do nich: Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy królestwo Boże. Zaprawdę, powiadam wam: Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego. I biorąc je w objęcia, kładł na nie ręce i błogosławił je.
W imię pseudowolności redukuje się i deformuje. A jakże inaczej nazwać samowolę tzn. wszystko mi wolno za wszelką cenę i bez oglądania się na odpowiedzialność?! To jest pseudowolność. Nieograniczona niczym i nikim wolność staje się mordercza i zabójcza dla jej czciciela i tych, którzy taką wersją oddychają, a przy okazji zabija się i morduje także przeciwników.
Spojrzenie na kobietę
Spójrzmy na kobietę i kobiecość. Została ona na bazie pseudowolności zredukowana do mniej czy bardziej eksponowanego kawałka ciała. Choć tyle się mówi o równości, a dokładnie parytetach, o prawach stanowienia to pokazuje się kobietę jako obiekt pożądania, korzysta się (lepiej rzec wykorzystuje) z niej jak z przedmiotu, który przyciąga (np. w większości reklam pojawia się mniej czy bardziej skąpo ubrana kobieta). Czemuż to ci, którzy tyle walczą o równouprawnienie nie widzą całego przemysłu pornograficznego i nie tylko, który wykorzystuje kobiety? Czemuż to „wyzwoleni” nie dostrzegają, że zabijana jest systematycznie kobiecość w wołaniu o „prawo do brzucha”, a milczeniu (a dokładnie zabieraniu) prawa do głowy, do myślenia, do reflektowania?
Czemuż? Przecież to właśnie oni „urabiają” tego rodzaju myślenie! Dlatego nie widzą, nie chcą widzieć upodlenia kobiety, a przenoszą je na inne wymiary, właśnie te, które jeszcze walczą o godność kobiety i starają się ratować je przed taką degradacją. Tak! Tam gdzie niczym nieograniczona wolność tam następuje szybka i straszna redukcja. Jej celem jest uprzedmiotowienia osoby, bo taką lepiej i łatwiej się manipuluje i nie ma się wyrzutów sumienia, gdy trzeba ją zlikwidować. Dosyć! Dosyć rozkapryszonych dziewczynek. Potrzeba kobiet, które z miłością i delikatnością kobiecą podejmują odpowiedzialność za siebie i społeczeństwo, a nie myślą tylko o sobie.
Spojrzenie na mężczyznę
Spójrzmy także na mężczyznę i męskość. Redukcja do nieodpowiedzialnego osobnika, który myśli tylko o swojej przyjemności i wygodzie. Typ macho albo zniewieściałego promuje się na potęgę! Oba są skrajne, a co za tym idzie nie oddają prawdy. Przedstawia się ich jako wrogów kobiet siejąc przez to podziały i rozdarcia, ciemiężycieli płci słabszej (choć i o płci coraz mniej się mówi, bo niewygodna). W tym obrazie większość mężczyzn to gwałciciele, stosujący przemoc wobec kobiet, wykorzystujący ową słabość. Powrócę do początkowej refleksji – skoro tak się prezentuje kobiety (i nie krzyczą na to środowiska feministyczne) to nakręca się też obraz mężczyzny, który ma kobiety na zawołanie, które są tylko i wyłącznie maszynkami do sprawiania przyjemności.
Dzieje się coś nienormalnego – kobieta przejmuje rolę mężczyzny i wkurza się na to, ale robi, bo przecież chłop tego nie zrobi, bo jest leniem itd. Mężczyzna zaś nie bierze odpowiedzialności, bo skoro już została wzięta to po co się będzie męczył. Oto niektóre z zepsutych owoców mentalności pseudowolności. Gdzie wolność niczym nieograniczona tam zanika człowieczeństwo, tam nie widzi się bliźniego. Kolejne dowody na potwierdzenie procesu urzeczowienia istoty ludzkiej. Dosyć! Dosyć Piotrusiów panów! Potrzeba mężnych (męskich) Piotrów, którzy nie o przyjemności i wygodzie, a o tworzeniu myślą i w czyn to wprowadzają!
Spojrzenie na małżeństwo i rodzinę
W takim chorym, zredukowanym patrzeniu nie ma miejsca na normalny związek mężczyzny i kobiety, nie ma miejsca na małżeństwo oparte na wierności, uczciwości i wieczności, nie ma też miejsca na rodzinę. Zauważmy, że to właśnie środowiska pseudowolnościowe promujące spaczone wzorce z zaciekłością walczą rzeczywistościami małżeństwa i rodziny, a szatańska wprost zaciekłość i nienawiść wskazują prawdziwe źródło ich walki o pseudowolność. To nie przypadek, że pokazuje się jednostronnie tragedie małżeńskie i rodzinne wynikające ze słabości.
Takie zredukowane pokazywanie uderza w podstawowe wartości. Mówi się o nieodpowiedzialności, a nigdy i w niczym się do niej nie wychowuje. Przykład, środki antykoncepcyjne – czuj się wolny i nie bierz żadnej odpowiedzialności za własne czyny. Hasła: przyjemność za darmo i bez ryzyka wiodą prym. Jakaż to głupota, bo wszyscy wszem i wobec wiedzą (nawet jak udają, że nie wiedzą!), że nie ma stuprocentowego środka antykoncepcyjnego! Przepraszam, są dwa: wstrzemięźliwość albo kastracja.
Twierdzi się, że trwałe związki nie mają szans przetrwania, a potem zostawia się dziewczynę samą, bo to ona winna, że się nie zabezpieczyła. Przepraszam, nie zostawia się samą tylko przygotowuje się i zaprasza do aborcji jako sposobu rozwiązania problemu (no tak, bo poczęte dziecko to problem, a wiadomo, że do problemu należy podchodzić rzeczowo, a nie osobowo). Na dodatek wymusza się na rządzących, którzy bardziej dbają o słupki popularności niż o ludzkie życie, by to przyklepywali i wskazywali kliniki aborcyjne i jeszcze ułatwiali, no i w końcu też społeczeństwo winno zapłacić za zabójstwo i morderstwo, bo jest winne takowej sytuacji.
Ku wolności dziecka
Czemu społeczeństwa to połykają? Czemu mężczyźni nie chcą widzieć w pornografii upodlenia kobiet? Czemu nie widzą tego kobiety, które uważają się za wyzwolone i czemu z tym nie walczą? Czemu mężczyźni przyjmują rolę pantoflarzy czy agresorów a kobiety biorą na siebie coś, co doprowadza je do białej gorączki? Poddanie się redukcji ogranicza do minimum możliwości. Nie rozkładajmy bezradnie rąk! Świat się nie skończył. Bóg stworzył człowieka mężczyzną i kobietą i każdy ma swą nieskończoną wartość i moc stwórczą. Tylko trzeba ją wydobyć na światło dzienne.
Do tego potrzeba pokory i ufności dziecka, które staje przed swoimi rodzicami, przed mamą i tatą, by się uczyć, by wzrastać i wie, że wszystko otrzyma. Świat narzuca pewne pseudowzorce, wskazuje na pseudoautorytety. Po to jesteśmy stworzeniami rozumnymi, by ten dar podjąć i korzystać z niego. Nie wszystko, co się świeci jest złotem. Nie wszystko, co od razu przychodzi jest czymś trwałym. Brak odpowiedzialności odbije się o wiele wcześniej, niż się komuś wydaje na nim samym. Bóg także powołał kobietę i mężczyznę do jedności, jakże silnej, bo mogącej trwać całe życie, aż do śmierci. Tylko w tej jedności, w której bierze się odpowiedzialność jeden za drugiego (a to leczy z egoizmu) jest przestrzeń na prawdziwą wolność, na tworzenie trwałych relacji, a dzięki temu dochodzi się do jasnego i prawdziwego widzenia świata.
Nie pozwólmy zredukować nas do automatów. Nie pozwólmy zredukować związku między mężczyzną i kobietą do spółdzielni zaspokajającej potrzeby seksualne. Nie pozwólmy zredukować relacji damsko-męskich do przygodnego seksu. Nie pozwólmy na to, by skupienie się na sobie (egocentryzm) sprawił zamknięcie horyzontów i zredukowanie świata do własnego pępka. Nie pozwólmy sobie na to, by przeskakiwać z kwiatka na kwiatek i potem umierać w „błogostanie” nic-nie-zrobienia, nie-odpowiedzialności.
Bądźmy twórczy i wydobądźmy z nas iskierkę Bożą nie zważając na to, co świat proponuje. Zadajmy sobie trud tworzenia, by widzieć radość powstania. Zadajmy kłam propagowanej nieprawdzie, że mężczyźni i kobiety to śmiertelni wrogowie. I na koniec nie zabijajmy w nas dziecka. Ono nie jest problemem! Bo kiedy je poddamy aborcji to już nas nie ma! Nie zabraniajmy temu dziecku przychodzić do nas, nie odpędzajmy go od siebie. Pozwólmy by przychodziło, bo nie przeszkadza nam, więcej nawet, sprawia, że stajemy się naprawdę sobą, naprawdę wolni. To dziecko jest wolne, nie pomimo ograniczeń i „uzależnienia”, ale w nich i poprzez nie.
o. Robert Więcek SJ
Jeśli chciałbyś otrzymywać "pięciominutówki" bezpośrednio na adres mailowy wystarczy napisać prośbę na adres: rwiecek@jezuici.pl