|
|
poprzednie "krótko
i na temat":
Był sobie diament 31 grudnia, 2013
![](linia_prawa2.gif) Nie tylko dla dzieci - opowiadanie Bożonarodzeniowe 27 grudnia, 2012
![](linia_prawa2.gif) Woskowa Świeca 12 grudnia, 2012
![](linia_prawa2.gif) Sytuacja na świecie i wilki 09 listopada, 2012
![](linia_prawa2.gif) Znaczenie porażki 31 pazdziernika, 2012
![](linia_prawa2.gif) Zachowanie wiary: nie osądzaj i nie ulegaj jazgotowi. 21 pazdziernika, 2012
![](linia_prawa2.gif) Czwarty król 08 pazdziernika, 2012
![](linia_prawa2.gif) Przegapić ten moment (do taty) 01 września, 2012
![](linia_prawa2.gif) Ziarno kawy 29 czerwca, 2012
![](linia_prawa2.gif) Bajka o gwoździach 10 czerwca, 2012
![](linia_prawa2.gif) Najkrótsza nowela 19 maja, 2012
![](linia_prawa2.gif) Most 08 maja, 2012
![](linia_prawa2.gif) Wiemy, ale nie widzimy (europejczycy). 30 kwietnia, 2012
![](linia_prawa2.gif) Utracona miłość 23 kwietnia, 2012
![](linia_prawa2.gif) Wszystko, czego nie potrzebuję 04 kwietnia, 2012
![](linia_prawa2.gif) Kawałek po kawałku 09 marca, 2012
![](linia_prawa2.gif) Szklane oko 29 lutego, 2012
![](linia_prawa2.gif) Dwa nasiona 21 lutego, 2012
![](linia_prawa2.gif) Trucizna 04 lutego, 2012
![](linia_prawa2.gif) Popękany dzban 03 maja, 2011
![](linia_prawa2.gif) Prawo życia 02 marca, 2011
![](linia_prawa2.gif) Rozgwiazdy 08 lutego, 2011
![](linia_prawa2.gif) Kolorowe kredy ... 17 stycznia, 2011
![](linia_prawa2.gif) Obcym wstęp wzbroniony - ciernie, gwoździe i niewinny człowiek - o darze otrzymanego przebaczenia 11 stycznia, 2011
![](linia_prawa2.gif) Mój anioł - są pośród nas 03 stycznia, 2011
![](linia_prawa2.gif) Jak pachnie Bóg? 22 grudnia, 2010
![](linia_prawa2.gif) Drzewo kłopotów 15 grudnia, 2010
![](linia_prawa2.gif) Jak sól - wypełnienie wezwania "jesteście solą ziemi" 09 grudnia, 2010
![](linia_prawa2.gif) Jak w garnku - o łączeniu przeciwieństw 09 grudnia, 2010
![](linia_prawa2.gif) |
![](baner/rozkwit.jpg) |
|
|
Woskowa Świeca stała na półce w wytwornym sklepie z pięknymi przedmiotami. Sama też była piękna – wysmukła, biała, z misternie wyrzeźbionymi w wosku różyczkami. Stała tuż przy wejściu, gdzie wchodzący ludzi gwałtownie otwierali drzwi, gdzie często było zamieszanie. Bała się, że mogą ją strącić, że upadnie i pęknie. Bała się, że jakieś dziecko ją uszkodzi. Bała się w końcu, że ktoś ją kupi i zużyje. Ale bała się też, że będzie tkwiła w sklepie – zakurzona, zapomniana, niechciana.
I nadszedł ten dzień. Młody mężczyzna wszedł do sklepu i zaczął się rozglądać. Szukał prezentu dla żony, na rocznicę ślubu. Podchodząc od półki do półki, trafił na Woskową Świecę. Wziął ją do ręki. Spodobała mu się. Krótka wymiana zdań i pieniędzy ze sprzedawcą i Świeca zapakowana w kolorowy papier pojechała w nieznane sobie miejsce.
- Jaka piękna – usłyszała, gdy tylko papier z niej opadł. - Bardzo ci dziękuję.
Młoda kobieta trzymała ją w rękach, oglądała, zachwycała się, a potem postawiła na półce.
Woskowa Świeca rozejrzała się. Miły był ten pokój. Nie tak wytworny jak sklep, w którym do tej pory mieszkała, ale wcale nie brzydki. Odpowiednie to było otoczenie dla jej delikatnego piękna.
Codziennie przyglądała się życiu mieszkańców domu. Śmiała się w duchu z bawiącymi się dziećmi, płakała, gdy były chore. Towarzyszyła rodzinnym rozmowom, kłótniom. ...Ciągle jednak stała z boku.
Pewnego zimowego wieczoru młoda kobieta nakryła stół haftowanym obrusem, a na jego środku postawiła ją – Woskową Świecę.
- W końcu! – ucieszyła się Świeca. – W końcu będę piękną ozdobą na ich stole. Tak blisko nich.
Ale kiedy wszyscy usiedli, Świeca zauważyła zapałki w ręku mężczyzny i ogień, który niebezpiecznie zbliżył się do niej. Stało się! Mężczyzna zapalił knot i Świeca zapłonęła. Była przerażona.
- Co teraz będzie? Ile mnie zostanie? - myślała ze strachem.
Woskowa Świeca paliła się równym jasnym płomieniem. Dawała przytulne światło. Biło od niej ciepło. Mieszkańcom domu dobrze było przy niej.
Od tamtego wieczoru kobieta co jakiś czas stawiała Świecę na stole, zapalała i rodzina cieszyła się jej światłem. Zdarzało się, że podczas awarii prądu zabierała ją do kuchni, aby przy niej przygotować kolację. Lubiła ją też zapalać ot tak, po prostu, dla poprawienia nastroju.
Woskowej Świecy ubywało. ...Ale już się nie martwiła. Czuła, że spalając się dla nich, wypełnia to, do czego została powołana. Nie, nie martwiła się.
Wyrzeźbionych w wosku różyczek było coraz mniej, i mniej, aż w końcu całkiem zniknęły. Zostało jednak w rodzinie wspomnienie piękna świecy, która dała im z siebie tyle ciepła.
***
A dym spalonej Woskowej Świecy uniósł się do góry, gdzie ...zamieszkał po wieczne czasy. powrót
|
|