|
|
poprzednie "krótko
i na temat":
Był sobie diament 31 grudnia, 2013 Nie tylko dla dzieci - opowiadanie Bożonarodzeniowe 27 grudnia, 2012 Woskowa Świeca 12 grudnia, 2012 Sytuacja na świecie i wilki 09 listopada, 2012 Znaczenie porażki 31 pazdziernika, 2012 Zachowanie wiary: nie osądzaj i nie ulegaj jazgotowi. 21 pazdziernika, 2012 Czwarty król 08 pazdziernika, 2012 Przegapić ten moment (do taty) 01 września, 2012 Ziarno kawy 29 czerwca, 2012 Bajka o gwoździach 10 czerwca, 2012 Najkrótsza nowela 19 maja, 2012 Most 08 maja, 2012 Wiemy, ale nie widzimy (europejczycy). 30 kwietnia, 2012 Utracona miłość 23 kwietnia, 2012 Wszystko, czego nie potrzebuję 04 kwietnia, 2012 Kawałek po kawałku 09 marca, 2012 Szklane oko 29 lutego, 2012 Dwa nasiona 21 lutego, 2012 Trucizna 04 lutego, 2012 Popękany dzban 03 maja, 2011 Prawo życia 02 marca, 2011 Rozgwiazdy 08 lutego, 2011 Kolorowe kredy ... 17 stycznia, 2011 Obcym wstęp wzbroniony - ciernie, gwoździe i niewinny człowiek - o darze otrzymanego przebaczenia 11 stycznia, 2011 Mój anioł - są pośród nas 03 stycznia, 2011 Jak pachnie Bóg? 22 grudnia, 2010 Drzewo kłopotów 15 grudnia, 2010 Jak sól - wypełnienie wezwania "jesteście solą ziemi" 09 grudnia, 2010 Jak w garnku - o łączeniu przeciwieństw 09 grudnia, 2010
|
|
|
|
Żył sobie kiedyś pewien król, który nosił szlachetne imię Henryk Mądry. Posiadał trzy córki, o imionach: Alba, Bettina i Szarlota. W skrytości król najbardziej uwielbiał Szarlotę. Będąc zmuszony do tego, aby zdecydować o tym, która z nich będzie następczynią tronu, wezwał je wszystkie do siebie i zapytał: "Moje kochane córki, jak bardzo mnie kochacie?".
Najstarsza odpowiedziała mu: "Ojcze, kocham cię jak światło dnia, jak słońce, które obdarowuje drzewa swoim ciepłem. Ty jesteś moim światłem!".
Szczęśliwy król, kazał usiąść Albie przy swojej prawicy, po czym zawołał drugą córkę. Bettina powiedziała mu: "Ojcze, kocham cię jak największy skarb świata, twoja mądrość jest o wiele cenniejsza od złota i drogocennych kamieni. Ty jesteś moim bogactwem!".
Pocieszony i uszczęśliwiony wyznaniem córki ojciec, kazał jej usiąść po swojej lewicy. Potem zawołał Szarlotę. "A ty, moja malutka, jak bardzo mnie kochasz?" - zapytał ją z czułością. Dziewczyna spojrzała mu prosto w oczy i powiedziała bez żadnego wahania: "Ojcze, kocham cię tak bardzo jak sól kuchenną!".
Król zaniemówił: "Co powiedziałaś?"
"Ojcze, kocham cię jak sól kuchenną?".
Król nie zdołał powstrzymać swego gniewu i krzyknął ze złością: "Niewdzięcznico! Jak śmiesz traktować mnie w ten sposób ty, która byłaś jasnością moich oczu. Precz ode mnie! Pozbawiam się mojego ojcostwa i każę ci się wynieść!".
Biedna Szarlota, nie mogąc powstrzymać się od płaczu, musiała opuścić dwór i królestwo swego ojca. Zaczęła więc pracować w kuchni ościennego króla. A że była piękna, dobra i umiała wspaniale gotować, już w niedługim czasie została główną kuchmistrzynią króla.
Pewnego dnia przybył z wizytą do pałacu król Henryk. Wszyscy mówili o nim, że był bardzo smutny i samotny. Miał trzy córki, ale pierwsza z nich uciekła z pewnym kalifornijskim gitarzystą. Druga wyjechała do Australii, aby hodować kangury, a najmłodsza z nich została wygnana przez samego króla.
Szarlota natychmiast rozpoznała swojego ojca. Poszła zaraz do kuchni i zaczęła przygotowywać najwspanialsze potrawy. Jednak zamiast dodawać do nich soli dosypywała cukier.
Podczas całego obiadu wszyscy kręcili nosami i robili miny: każdy próbował jakieś danie i w chwilę po tym w nieprzyzwoity sposób wypluwał je w serwetkę.
Rozwścieczony król nakazał przywołać do siebie kucharkę.
Wezwana Szarlota powiedziała wtedy spokojnie: "Kiedyś mój ojciec wygnał mnie z domu za to, że powiedziałam mu, iż kocham go jak sól kuchenną, która nadaje smaku wszystkim potrawom. Właśnie dlatego nie chcąc mu robić kolejnej przykrości dodałam do wszystkich potraw cukier".
Król Henryk podniósł się ze łzami w oczach: "To sól mądrości przemawia przez twoje słowa, moja córko. Przebacz mi i przyjmij moją koronę".
Zarządzono wielkie przyjęcie, a wszyscy zaproszeni płakali z radości: ówczesne królewskie kroniki zaświadczają, że wszystkie ich łzy były słone.
"Jesteście solą ziemi" (Mt 5,13).
Bruno Ferrero
powrót
|
|